29.06.2023
Artykuł
Richard ma 20-letnie doświadczenie w obsłudze koparek w przemyśle rozbiórkowym. Zaczynał jako robotnik budowlany w połowie lat dziewięćdziesiątych, pchając taczkę, a potem przeszedł do pracy na kruszarkach do betonu, a następnie na maszynach Brokk i Bobcat. Na przełomie milenium przerzucił się na małe koparki i z biegiem czasu przesiadał się na coraz większe, aż w końcu zajął się bardziej skomplikowanymi pracami rozbiórkowymi wymagającymi maszyn 30-tonowych.
„To zawód dający swobodę i przyjemność, w którym wciąż towarzyszy ci uczucie, jakie miałeś w dzieciństwie, gdy burzenie rzeczy sprawiało ci frajdę”, mówi Richard.
Rozmawiamy z Richardem, gdy pracuje w Sundbyberg, jednym z najstarszych przedmieść Sztokholmu, na szczycie ośmiopiętrowego budynku. Cztery najwyższe kondygnacje mają zostać zburzone, a następnie przebudowane na mieszkania, a on pracuje dziesięciotonową maszyną od góry sukcesywnie na dół.
„To delikatne otoczenie do rozbiórki, biorąc pod uwagę, że dolne cztery piętra, na których znajdują się powierzchnie biurowe, nadal tętnią życiem. Drgania muszą być jak najmniejsze, dlatego ważne jest, aby ciąć właściwe rzeczy i jak najmniej za jednym razem, aby nie dopuścić do spadania dużych fragmentów, które spowodują zakłócenia”, opowiada.
Przed przystąpieniem do rozbiórki Richard studiuje rysunki i omawia proces z kolegami. Lata rutyny sprawiły, że jest to dość łatwe – musi wiedzieć, jak zbudowane są nieruchomości, gdzie może przykładać siłę koparki i jakich narzędzi powinien używać w określonych sytuacjach.
„W ciągu 20 lat mojej pracy koparki stały się bardziej czułe. W kabinie jest teraz o wiele więcej technologii, a komputery wspomagają pracę, chociaż same koparki niewiele się zmieniły”, mówi.
Największe zmiany dotyczące koparki związane są z tiltrotatorem i różnymi akcesoriami.
„W tym zakresie wiele się działo, na czym mocno skorzystałem jako operator maszyn. Dawniej, kiedy trzeba było zmienić narzędzia, musiałem wysiąść z maszyny, wyjąć wąż hydrauliczny i młot pneumatyczny. Teraz wystarczy nacisnąć przycisk w kabinie i gotowe”.
W momencie udzielania wywiadu korzystał z systemu QuickChange firmy Rototilt od miesiąca i dobrze poznał to inteligentne rozwiązanie w zakresie narzędzi. Koparka to Takeuchi TB290, a jego firma Destroy przeszła niedawno na QuickChange.
„Ta maszyna działa wyjątkowo dobrze. Już na początku przeprowadziliśmy analizy dotyczące na przykład tego, jak chcemy zorganizować sterowanie, co jest ważnym detalem. Chcemy, aby wszystkie nasze maszyny miały takie same funkcje, co ułatwia przesiadanie się z jednej do drugiej. Odkąd Rototilt należy do Open S, przejście między nimi jest płynne. Hampus z Rototilt był z nami stale w kontakcie, wysłuchując naszych życzeń. Wszystko działało dobrze od samej dostawy maszyny, ponieważ myśleliśmy przyszłościowo i prowadziliśmy rozmowy z wyprzedzeniem”, mówi Richard.
„Często musimy zmieniać narzędzia, więc korzyści będą ogromne. W tej chwili rozbieram wentylatornię, co będzie wiązało się z intensywną pracą chwytakiem. Później jednak czekają mnie belki, do których będę potrzebował nożyc do stali, a następnie rozbiórka betonu przy użyciu nożyc wyburzeniowych. Zaoszczędzę mnóstwo czasu, a przede wszystkim oszczędzę narzędzia”.
„Podczas prac rozbiórkowych zawsze się śpieszysz i nigdy nie ma takiej sytuacji, żebyśmy nie mieli opóźnień już w momencie przyjazdu na miejsce. Tak to już jest. Czas ma więc ogromne znaczenie. Gdybym musiał wychodzić i ręcznie wymieniać narzędzia – odkręcanie, czyszczenie i podłączanie zajęłoby 5 lub 6 minut. Dla porównania, trwa to 30 sekund. Na dłuższą metę daje to bardzo dużo”.
„Jeśli musiałbym rozbić kawałek betonu lub uderzać w coś szybko przez kilka sekund, to zamiast założyć młot i wybić dziurę, prędzej bym oszukiwał i używał łyżki, ponieważ tak jest szybciej, nawet jeśli wiem, że łyżka mocno by ucierpiała. Bez QuickChange prawidłowe wykonanie pracy zabiera po prostu zbyt dużo czasu - dziesięć minut przestawiania na dziesięć sekund pracy po prostu nie jest tego warte. Teraz jednak używam właściwego narzędzia do danego zadania, ponieważ można to zrobić tak szybko, a to oznacza, że na dłuższą metę oszczędzamy narzędzia”.
Richard docenia fakt, że pracuje u wykonawcy, który wdraża nowe technologie i chce być w czołówce.
„Johan, nasz menedżer, wykazuje się innowacyjnością i nie waha się ani chwili, gdy mówimy o wypróbowaniu czegoś nowego. Jeśli to nie zadziała, spróbujemy czegoś innego. Często sam przychodzi i obsługuje maszyny, co uważam za istotne – siedząc w biurze, nie będziesz mieć takiej samej wiedzy o tych sprawach jak reszta z nas”.